Od wielu tygodni przed rzeszowskim Sądem Okręgowym toczy się proces, który Jackowi Kotuli wytoczyli byli dyrektorzy szpitala przy ul. Szopena w Rzeszowie. Gdy PiS rządziło całą Polską, w tym procesie nic się nie działo. Aktywność sędziego ograniczyła się do wydania Kotuli zakazu wypowiadania się na temat nadużyć. Po to chyba tylko ten proces został wytoczony.
Ale PiS przegrało wybory, nagle sądy zmieniły zdanie w sprawie tego zakazu, a proces po dwóch latach nagle ruszył. Zaczęły się dziać rzeczy przedziwne, bo sąd przesłuchując nawet świadków zaproponowanych przez PiS-owskich dygnitarzy, zaczął się dowiadywać rzeczy niesamowitych. Dlatego, że w ciągu tych wielu miesięcy stało się to, co w każdej takiej grupie o takim charakterze. Po prostu doszło do konfliktu o łupy. Ci, którzy porzucili układ, bo czuli się pokrzywdzeni, albo dlatego, że na pewnym etapie (choćby po wyborach…) przestali chcieć w nim uczestniczyć, nagle mieli do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy.
Problem tylko w tym, że nawet już po wyborach było dość czasu, by okoliczności te zbadała prokuratura, CBA, czy wojewoda. Radny sejmiku, przewodniczący komisji rewizyjnej Krzysztof Kłak kolejnym pismem zwraca uwagę na te okoliczności. Okazuje się, że w ramach procesu zaczynają się pojawiać informacje, na czym polegały nadużycia skutkujące tym, iż jednego z powodów zatrzymały służby, a po przewiezieniu do katowickiej prokuratury, po prostu zostały postawione mu zarzuty. Jak informuje Krzysztof Kłak w najnowszym kierowanym do Prokuratora Regionalnego, podkarpackiego szefa CBA i do wojewody piśmie, podczas ostatniej rozprawy „procesu układu podkarpackiego”, ujawniono dowody na to, że władze województwa i szpitala dokonywały przed przeprowadzeniem stosownego konkursu uzgodnień z prywatnym podmiotem, który następnie wprowadzał robota. Nagle okazuje się, że proste czynności, które prokuratura czy CBA powinny wykonać już dawno, muszą się pojawiać w ramach procesu cywilnego, na dodatek spowodowanego przez samą stronę PiS-owską. Innymi słowy, jeśli ludzie układu nie pozamykają się własnymi rękami, prokuratura czy CBA nie zamierzają nadal nic w tej sprawie robić? Takie pytanie kieruje Krzysztof Kłak. Do wymienionych w piśmie podmiotów skierowaliśmy pismo z prośbą o komentarz do zaistniałej sytuacji.








Dodaj komentarz