A dramatic close-up of a renowned statue in Paris expressing frustration.

Szpital Uniwersytecki – skandal za skandalem

Jeszcze nie ucichły echa głośnej, ogólnopolskiej publikacji Onet o rzeszowskim Szpitalu Uniwersyteckim, której nawet tytuł, mówił już wszystko: „Jedna z większych afer medycznych w Polsce”. Onet zbadał, że skandalem było nie tylko to, jak wprowadzano roboty operacyjne do szpitala, ale standardy, w jakich ich używano. Po prostu, były dyrektor szpitala, który nagle uznał się za posiadającego kwalifikacje, do operowania robotem, prawdopodobnie wykonywał operacje co najmniej narażając zdrowie i życie pacjentów. Postępowania prowadzi prokuratura i NFZ. Ustalenia, o czym pisaliśmy wielokrotnie, są bardzo niepokojące.

Już po publikacji Onet, radny VI kadencji Sejmiku Podkarpackiego Jacek Kotula zwrócił się do rektora Adama Reicha, iż powinien on wreszcie coś z tym wszystkim zrobić, a w szczególności nie generować kolejnego kryzysu, czym grozi wyznaczanie do komisji konkursowej mającej wybrać nowego dyrektora szpitala, prorektora Artura Mazura. Radny Jacek Kotula był osobą najbardziej właściwą, by zwrócić na to uwagę rektora A. Reicha, gdyż to właśnie w procesie, który Szpital wytoczył Jackowi Kotuli (obecnie dążą do tego, by się z tego procesu za wszelką cenę wycofać – wszelkie zarzuty w stosunku do radnego Jacka Kotuli zostały cofnięte, z czego należy rozumieć, iż to, co mówił o sytuacji w szpitalu przez wiele lat, jest prawdą), wrócił wątek, iż prorektor Mazur poświadczał wyniki konkursów na kierownicze stanowiska w szpitalu, które to konkursy nigdy się nie odbyły. Takie były standardy personalnych konkursów w wykonaniu prorektora Artura Mazura, a mimo to, nikt nie odważył się wszcząć w tej sprawie postępowań dyscyplinarnych na Uniwersytecie i w samorządzie lekarskim, nie mówiąc już o prokuraturze. Mimo to rektor Adam Reich wyznaczył prorektora A. Mazura do składu komisji, która ma wybrać nowego dyrektora. Skandal wisiał w powietrzu.

No i skandal nastąpił. Nie ogłoszono jeszcze oficjalnie, ale całe Podkarpacie już żyje informacją. Nowym dyrektorem szpitala wybrano Marcina Rusiniaka. Człowiek ten niedawno został kanclerzem Uniwersytetu. Nie bardzo ktoś na Podkarpaciu go w ogóle kojarzy. Sam Uniwersytet poinformował, iż jego kariera zawodowa przebiegała w branży lakierniczej i olejów silnikowych. W internecie niewiele, ale można się dowiedzieć, że niedawno odniósł sukces w postaci przeprowadzenia otwarcia hipermarketu w Zielonej Górze.

Jakim cudem został kanclerzem uniwersytetu, a teraz dyrektorem szpitala? Nie wiadomo. Oficjalnie, nieformalnie, ma być znakomitym kandydatem, by budować nowy szpital w Świlczy. Tylko, że finansowanie tej inwestycji właśnie zostało zakwestionowane przez CBA. Ktoś w Warszawie uznał zapewne, iż póki nie zostaną wyjaśnione wszelkie nieprawidłowości, trudno powierzać ekipie obecnie rządzącej Uniwersytetem i Szpitalem, kolejne dziesiątki i setki milionów złotych. W samej inwestycji w Świlczy jest zresztą coś fundamentalnie niejasnego. Poza tym, że każda taka duża budowa, to duży „interes”… Mianowicie, z punktu widzenia standardów systemu ochrony zdrowia, wybudowanie kolejnego wielkiego szpitala w Rzeszowie, może oznaczać tylko jedno. Konieczne będzie zamykanie szpitali powiatowych w województwie. Wszyscy będą musieli zjeżdżać do Rzeszowa aby się leczyć. Po prostu, to nie liczba łóżek jest problemem, a struktura wydatków i możliwości finansowania bezpośrednio leczenia pacjentów. Innymi słowy budowa w Świlczy, tak naprawdę, jest komunikatem: drogie ludziki, nas interesuje budowanie, bo przy tym są interesujące przepływy dużych kwot. Wcale tej kasy nie zamierzamy poświęcać na wasze zabiegi czy badania, bo to nas wcale nie obchodzi. Żeby było co robić w kolejnym szpitalu w Rzeszowie, zlikwidujemy (formalnie, ograniczymy finansowanie…) kilka powiatowych szpitali i tyle.

Wracając do wyboru nowego dyrektora Szpitala. Bomba właśnie wybuchła, bo przede wszystkim, skoro nieznany specjalnie nikomu Pan Rusiniak dzierżył już w posiadaniu stołek kanclerza, to bardzo wątpliwe wydaje się, czy komisja konkursowa nie składała się po prostu z jego podwładnych, skoro byli to pracownicy Uniwersytetu. Natychmiast zwrócił na to uwagę rzeszowski poseł Michał Połuboczek, który bez zwłoki skierował interwencję poselską do ministra, by zostało to zbadane, a konkurs, jeśli nie odpowiada standardom, unieważniony.

Wrze na samym Uniwersytecie, zwłaszcza w składzie Senatu. Coraz śmielej formułowana jest myśli, iż wybór Adama Reicha na rektora, mógł być nieporozumieniem. Czy czynności Ministerstwa po interwencji posła będą wstępem, do poważniejszych przetasowań personalnych?

Tymczasem z kręgów samego rektora, dobiegają odgłosy paniczno-defensywne. Rusiniaka wybrała przecież komisja, rektor wcale nie musi podpisać tej decyzji. Po cichu mówi się, kto tak naprawdę naciskał i skonstruował całą intrygę, z nowym, zaskakującym kanclerzem i teraz dyrektorem Szpitala. Czyżby perspektywa buntu Senatu i ostatecznej demaskacji układu miały spowodować, iż rektor A. Reich zostanie zmuszony do kolejnej autokompromitacji i wzięcia na siebie gaszenia pożaru, przez zanegowanie decyzji komisji? Być może, ale mleko chyba się ostatecznie rozlało. Czas przerwać ten cyrk. Mieszkańcy Podkarpacia zasługują, by główny Szpital i Uniwersytet, funkcjonowały na transparentnych etycznych zasadach.

Poniżej publikujemy interwencję poselską posła Michała Połuboczka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *