Rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego nie bardzo zaimponował powołaniem nowego dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, który pierwsze co zrobił, to próbuje zamknąć sądowy proces, w którym świadkowie ujawniają skandaliczne nieprawidłowości w tej placówce. Równie słabe jest to, co Rektor zrobił z Obajtkiem. W sprawie tego polityka, zresztą wielu innych, np. tych, którzy odpowiadają za to, co działo się w Szpitalu Uniwersyteckim, osoby posiadające autorytet publiczny (niewątpliwie Rektor uniwersytetu powinien), nie mogą uciekać od dokonywania decyzji według kryteriów moralnych. To żałosne gdy Rektor Uniwersytetu ucieka od jasnego powiedzenia: ktoś taki, jak Obajtek nie może występować na Uniwersytecie, gdyż jest zbyt wiele wątpliwości etycznych, a może nawet prawnych, wokół tej osoby. Rektor Reich bał się wziąć odpowiedzialność za zajęcie takiego stanowiska. Wybrano mało wiarygodne pseudotłumaczenia, że nastąpiła jakaś awaria techniczna sali uniwersyteckiej.
Jednak niewiarygodne nastąpiło dopiero później. Obajtek na swoim fb natychmiast zapowiedział, że w takim razie wystąpi on (wraz z Morawieckim i Tarczyńskim…) w Instytucie Teologiczno-Pastoralnym. Czyli w seminarium…
W seminarium nie może wystąpić każdy, nie można tam czysto komercyjnie wynająć sali, bo oczywiście, dla ludzi oznacza to, że taka osoba uzyskuje jakiś rodzaj akceptacji ze strony władz kościelnych i Biskupa. Czyli Biskup rzeszowski chciał powiedzieć, iż nie widzi żadnych podstaw zgłaszania zastrzeżeń moralnych do Obajtka i jego działalności. W szczególności katolicy mają dobry tytuł do tego, by swego Biskupa wprost o to zapytać. No to pytamy. Jeśli tak, jakie powody miałby Biskup, żeby tego jasno nie powiedzieć i rozwiać wątpliwości wokół zdarzenia, które dla wielu może wydawać się dwuznaczne? A co wyniknie z tego, jeśli oficjalnego stanowiska Kościoła nie będzie? Przeanalizujmy. Byłoby to tak: Reich wywala Obajtka z Uniwersytetu, ale nie chce uczciwie zająć jasnego stanowiska. Obajtek leci do kogoś z księży i od ręki dają mu seminarium (trudno sobie wyobrazić, żeby bez zgody Biskupa). Jednak duchowni nie uważają za stosowne jasno wytłumaczyć, co się wydarzyło. Czy najprostszym wyjaśnieniem nie byłoby podejrzenie, nie tyle chcieli, co musieli? Jest dużo powodów by przypuszczać, iż politycy PiS nie tylko w tym przypadku mają metody na sprawienie, że biskupi muszą robić, co każą.
No to czekamy. Kuria wyjaśni jak to było z tym wpuszczeniem Obajtka do seminarium? Biskup, który uciekałby do argumentacji na poziomie Rektora Reicha, byłby już nawet nie żałosny, ale śmieszny. Może to chociaż będzie nam oszczędzone.
Dodaj komentarz