Leniart i Kuchciński – co z tego wynika

Podkarpackie struktury PiS wybrały nowe władze. To lokalni działacze, czy Jarosław Kaczyński? Kto tak naprawdę postawił na Marka Kuchcińskiego i Ewę Leniart? Można by o tym dużo, krążących plotek, aż za wiele. Nie do końca nasz problem. W każdym razie, Daniel Obajtek i Zbigniew Ziobro, wizerunkowi liderzy ugrupowania na Podkarpaciu, w ogóle w tej zabawie nie zaistnieli. Osobiście, ani przez reprezentantów, których mieliby skutecznie popierać.

To prowadzi do najistotniejszego pytania, które stoi przed Partią w ogóle, a w regionie w szczególności. Co właściwie mają zrobić z „dorobkiem” ośmiu lat rządzenia w kraju i ponad dekady w regionie? Twierdzić, wszystko jest w porządku, to za czasów PiS było dobrze? Czy właśnie choć trochę pokornie skłonić głowę, były nadużycia, rozliczamy je i to legitymuje nas do twierdzenia, że i tak jesteśmy lepsi od konkurentów?

Jarosław Kaczyński odpowiedział na to pytanie miesiąc temu w Przysusze: „Co musimy robić? Po pierwsze, szanowni państwo, nie biadać, nie bić się w piersi, nie przeprowadzać ekspiacji – to nie ma dzisiaj żadnego sensu. To jest tylko działanie na korzyść naszych przeciwników!”. Jednak to już nie są te czasy, gdy jego jedno słowo starczało za dogmat. Akurat wybór Leniart i Kuchcińskiego mógłby świadczyć o podejściu dokładnie odwrotnym. To Ewa Leniart jak nikt w PiS wie, jakim problemem jest działalność Ortyla, jego zarządów i w ogóle PiS w sejmiku. Marek Kuchciński być może ma wiele na sumieniu, ale nie jest przypadkiem, że Obajtek wskazując główny cel swych działań lokalnych, miał opowiadać przede wszystkim wskazywać na konieczność ostatecznego zamknięcia wpływów starego druha prezesa Kaczyńskiego z Przemyśla. Nie trzeba było bardzo przystawiać nawet ucha, by usłyszeć o planach nowego PiS-u, młodych z Obajtkiem na czele, którzy wszystko to zrobią lepiej, jeśli zniknie Kuchciński i parę innych postaci z jego pokolenia.

Strategicznie patrząc, nie ma żadnego znaczenia, co tam wyczyniała sobie poseł Schmidt (tym żyje całe PiS). Chodzi tylko o decyzję. PiS broni dogmatu o nieomylności Partii (za deklaracją Prezesa z Przysuchy), czy będą rozliczenia. Gdzieś powstaje dzieło w gatunku literackim referat Chruszczowa? Jeśli rozliczenia, to spada natychmiast głowa Ortyla? Tylko w tym aspekcie realne znaczenie może mieć, że w przedbiegu wyborczym, jakim była walka o stanowisko dyrektora szpitala w Żurawicy, Ortyl poparł właśnie Schmidt (dyrektorem został Kamiński). W przemyskim PiS ostrzą na Kamińskiego noże (jako rezultat zwycięstwa Kuchcińskiego), ale znowu, znaczenie może to mieć tylko, jeśli będzie to przedbieg, tym razem przygotowujący definitywne rozwiązanie problemu Ortyla. Jeśli pozostaną na poziomie rozgrywek wewnątrz-przemyskich, szkoda się tym zajmować. Chyba że jakimiś nowymi aspektami humorystyczno-skandalicznymi, których Kamiński jest doskonałym dostarczycielem. To jednak odnotujemy w jakiejś oddzielnej rubryce. Być może utworzymy w tym celu właśnie dział skandal-humor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *